Pomijając radykalny akcent w pełni zgadzam się z moim przedpiszcą, film jest olśniewający i
zawiera wszystko, za co szacun dla pana Dicka i ekranizatorów jego powieści. Jedyne minusy
to jak zwykle niezbyt przekonujący Ben Affleck i oczywiście
FUBBING
ja nie mogę, po prostu... kto to wymyślił, żeby w filmach robić multifonię! A tak spokojniej i nieco
poważniej: skoro tak robią, to znaczy że jest to bardziej ekonomiczne niż lektorowanie. Ale
przecież chyba lepiej zapłacić jednemu doświadczonemu gościowi niż bandzie dyletantów,
nie?
Czy jest tu ktoś, kto potrafi to wyjaśnić?