Starałem się uczepić pozytywów bo te na pewno były. Sam pomysł był ok. Juz nie będę się czepiał Afflecka - zagrał co zagrał, z nim nie wiązałem większych nadziei. I nawet film do pewnego momentu wydawał się do zniesienia, Potrafił wciągnąć, zainteresowac i pokombinować - jesli przymknąć oko na debilizmy Johna Woo pod tytułem "akurat trafił" i "jakimś cudem". Jednak z każdą chwilą natężenie owych debilizmów wzrastało nieznośnie, kumulując się na majestatycznie wlatującym gołębiu, który "jakimś cudem", "akurat trafił"w idealny moment, gdy akurat zmierzał na plan Mission Impossible 3.
Żal.
Woo i Bay to reżyserzy jednego pokroju, których lepiej na trzeźwo omijać szerokim łukiem, a po pijaku nie zostawiać w zasięgu rąk niczego ciężkiego, czy można by uszkodzić sobie telewizor.
Oglądać w kasku - Facepalmy gwarantowane.
Nigdy nie lubiłam filmów sci-fi (z resztą nadal tak jest). Na "Zapłatę" trafiłam przypadkiem. Film mnie wciągnął (o dziwo!) i zaciekawił- w miarę dobra fabuła. Kilka rzeczy faktycznie naciąganych, chwilami komicznych. Film z kategorii tych, do których się już nie wraca, bo nie ma po co.
"akurat trafił" i "jakimś cudem" - hehe, fajnie to określiłeś ale trafiłeś w sedno :)
Woo miał parę ciekawych filmów, ale tutaj było naprawdę bardzo kiepsko. Ten film miał naprawdę dobrą bazę dzięki książce, ale niestety nic nie zostało przeniesione na ekran.
http://maritra.pl/2017/04/zaplata-2003.html
Nawet tego nie sprawdzałem ale przypuszczałem, że pewnie jest to ekranizacja. Tak jak pisałem na początku - sam pomysł był naprawdę dobry, i do pewnego momentu film wciągał (tym większe rozczarowanie na końcu) ale potrzeba zręcznego rzemieślnika i artysty z wyobraźnią, żeby z dobrej książki zrobić dobry film. Woo nie jest ani jednym ani drugim. A to, że kiedyś może i nakręcił coś dobrego... nawet zepsuty zegar dwa razy na dobę wskaże dobrą godzinę. Nie wiem nie widziałem - ale po tym co widziałem do Woo już mnie raczej nikt nie przekona.