Właśnie obejrzałam ten film po raz drugi w życiu i zastanawiało mnie dlaczego oprócz pomysłu i pierwszych sen niczego właściwie z niego nie pamiętam. Podejrzewałam, że po prostu kiepski był i niestety miałam rację.
Pierwszy kwadrans zawiera jeszcze jakiś pomysł i ma szansę zapaść w pamięć. Co prawda koncept regularnego kasowania pamięci (z uwagi na tajność projektów) w przypadku naukowca/inżyniera jest mocno bez sensu, bo taki notorycznie amnezjowany naukowiec nie rozwijałby się i byłby przez to bezwartościowy, ale jest to przynajmniej jakoś oryginalny pomysł.
Reszta filmu to już niestety bieganie i strzelanie. Strzelanie i bieganie. I sprawy nie ratują nawet sztuczki wyczyniane w trakcie dzięki podglądnięciu swego czasu przyszłości.
BTW: Koncept trochę podobny jak w "Raporcie mniejszości". Swoją drogą oba filmy inspirowane są prozą Dicka, z tą różnicą, że tamten film był dobry, a ten jest po prostu kiepski.